Zaprzysięgliśmy zmianę w tej szerokiej ciemności
Kochałem Cię, wiec kwiat zła wykiełkował
Nikomu nie pozwolę mu zaszkodzić
To wszystko co ma nadejść w przyszłości
W owocu tym zobaczyłem swą przyszłość
To miasto zapomniało o rozsądku
Te zniekształcone i czarne czasy
Zmienią się na idealne, jak sny
Dlaczego? Jestem niepewnym mesjaszem?
"Koniec" sprawi, że wszyscy zaczną pożądać...
Zaprzysięgliśmy zmianę w tej szerokiej ciemności
Kochałem Cię, wiec kwiat zła wykiełkował
Nikomu nie pozwolę mu zaszkodzić
To wszystko co ma nadejść w przyszłości
Pewnego dnia, pokażę ci
Błyszczące światłami niebo
Dlaczego? Jestem niepewnym mesjaszem?
"Raj", o którym marzą wszyscy...
Zaprzysięgliśmy zmianę w tej szerokiej ciemności
Kochałem Cię, wiec kwiat zła wykiełkował
Nikomu nie pozwolę mu zaszkodzić
To wszystko co ma nadejść w przyszłości
Pewnego dnia, pokażę ci
Błyszczący światłami świat
Oglądaliście może anime Deadh Note? Serdzecznie polecam, a co niedawne wpisu Natsuki, to gra Leavender Town jest przerażająca. Proszę, sprawdzcie sami...
Po japońskiej premierze dwóch pierwszych wersji Pokemona, czyli Red i Green tytuł ten bił rekordy popularności. W kraju zapanowała swoista „pokemania” objawiająca się tym, że młodzież grała na swoich konsolkach praktycznie wszędzie, po kilkanaście godzin dziennie. Z tymi zdarzeniami wiąże się legenda, według której kilkadziesiąt japońskich dzieci popełniło samobójstwo. Wszystkie ofiary regularnie grały w Pokemon Green, miały od 7 do 12 lat i zabiły się w skutek powieszenia lub skoku z dużej wysokości. Podczas śledztwa odkryto dziwną zależność – choć dzieci poświęciły pokemonom tak dużo czasu, że wbudowany w grę zegar osiągnął górny limit, żadne z nich nie opuściło lokacji Lavender Town usytuowanej mniej-więcej w połowie rozgrywki.
Przyczyną tragedii miał być utwór, który towarzyszy eksploracji miasteczka. Umieszczono w nim bowiem dźwięki o bardzo wysokich częstotliwościach, które choć były nieszkodliwe i prawie niesłyszalne dla dorosłych, dla dzieci poniżej 12 roku życia okazały się katastrofalne w skutkach. Legenda głosi również, że wypadki nie były złowrogim zamysłem wydawcy gry, czyli Nintendo. W Lavender Town, jako mieście z którym wiąże się smutna historia niespokojnego ducha pokemona zabitego przez przestępców z grupy Team Rocket, miała przygrywać dołującą i nieprzyjemna dla ucha muzyka. Z racji tego, że grę testowali jedynie ludzie pełnoletni, rzekomy incydent był niedopatrzeniem i wypadkiem. Co więcej, utwór był groźny jedynie dla dzieci grających ze stereofonicznymi słuchawkami na uszach, ponieważ monofoniczny głośniczek Game Boya nie był w stanie oddać całego spektrum brzmień. Wyłączając grupę samobójców, odnotowano również wiele przypadków obniżonego samopoczucia, bólów głowy i krwawienia z nosa. Nintendo poczyniło ponoć szybko odpowiednie kroki, wycofując ze sklepów pozostałe egzemplarze wersji Green zastępując je kopiami zawierającymi zremasterowaną wersję utworu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz